sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 21

Rozdział 21
Przez całą noc włóczyłam się po Londynie. Zgubiłam telefon, ale na szczęście miałam kluczę. Gdy dotarłam w swoim stanie do domu szybko weszłam pod prysznic. Chciałam zmyć jego dotyk i jego zapach. Nie chamiałam aby to się stało. Ten obrzydliwy koleś mnie zgwałcił i nikt mi nie chciał pomóc. Okręciłam kurek z ciepłą wodą, a po chwili zaczęłam na mnie lecieć strumień ciepłej wody. Zaczęły lecieć mi łzy. Usiadłam w brodziku i podkuliłam nogi.
- To nie może być prawda. To tylko zły sen.- Mówiłam sama do siebie, ale to okazało się rzeczywistością. Po długim czasie wyszłam pod prysznica. Ubrałam się i położyłam spać. Usnęłam dopiero jak wypłakałam prawie całe łzy.





* Oczami Niall'a*
Gdy się obudziłem nikt już nie spał. Wstałem jako ostatni. Zszedłem na dół gdzie byli wszyscy.
- Dzień Dobry wszystkim!- Krzyknąłem wchodząc do środka. Oni się za mnie spojrzeli i się zaczęli śmieć.
Ja jedynie dołączyłem do nich chodź sam nie wiedziałem dlaczego się śmieją.
- Zaraz do was dołączę muszę zadzwonić do Hope. Od wczoraj próbuję, ale nie odbiera.- Powiedział Harry i wyszedł z kuchni.
- Co na śniadanie?- Spytałem siadając przy stole.
- To co sobie zrobisz to będziesz jadł.- Powiedział Zayn.
- Dobra zjem na mieście Viola na mnie czeka.-Powiedziałem wstając, ale w przejściu zaczepił mnie Harry.
- Słuchaj mam prośbę. Mógłbyś podjechać do mieszkania Hope i zobaczyć czy jest w domu? Ja zbytnio nie mogę.- Powiedział zmieszany.
- Spoko.- Powiedziałem.- To jak będę wracał do Violi.- Dodałem i poszedłem na górę. Ubrałem się i wyszedłem. Jednak postanowiłem iść najpierw do Hope. Gdy doszedłem do jej mieszkania zapukałem, ale nikt nie odpowiadał.

* Oczami Hope*
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam więc z bezpiecznego łóżka w stronę drzwi. Idąc ciągle płakałam. Nie mogłam się pozbierać. Chciałam się schować. Doszłam do drzwi i przez wizjer zobaczyłam, że to Niall. Przez moment chciałam go wpuścić, ale nie umiałam. Patrzyłam na niego przez wizjer, a on się dobijał. W końcu wyszła sąsiadka obok i o czymś rozmawiali. Widziałam jak kręci głową i wróciła do mieszkania. Blondyn jeszcze poczekał aż  
w końcu sam poszedł. Ja odetchnęłam z ulgą i znów zaczęłam płakać. Oparłam się o drzwi i sunęłam się po nich. Po około 10 minutach coś we mnie pękło. Wstałam i  wzięłam do ręki wazon co stał po lewej stronie. Z całej siły go stłukłam o ziemie.
- Cholera!- Krzyknęłam i zaczęłam zbierać szkoło. Wyrzuciłam je do śmietnika i sama wróciłam do pokoju. Z szafy wyjęłam resztki białego proszku. Szybko go zażyłam. Poczułam, że zaczął działać.




* Oczami Niall'a*
Wróciłem do mieszkania i przy drzwiach przywitał mnie Harry.
- Byłeś u niej?- Spytał.
- Byłem, ale nic. Nawet sąsiadka jej nie wiedziała.- Powiedziałem, a on posmutniał. Sam byłem ciekawa co z nią się stało. Czułem, że wszystkiego mi wtedy nie powiedziałam.
- Co się z nią dzieję?- Zapytał sie mnie Harry, aleja jedynie westchnąłem.
- Znajdzie się. Zawsze możesz iść na policje.- Odpowiedziałem.
- I co powiem? Proszę szukać mojej dziewczyny, która znikła jak kamień w wodzie. Bo nie mogłem jej odprowadzić bo miałem galę?- Zapytał.
- Może pojechała do rodziny.
- To by przynajmniej ten telefon by odebrała.- Powiedział. Ja go minąłem i poszedłem do siebie. Miałem nadzieję, że nic jej nie jest i nie długo się pojawi.

* 5 dni później oczami Hope*
Nie dawałam znaku życia. Musiałam wyjść do ludzi aby przyjaciele się nie martwili. Tak bardzo się bałam. Tak bardzo tego nie chciałam. Wstałam z łóżka i ubrałam się w dres. Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Gdy szłam przez Londyn miałam wrażenie, że ludzie wiedzą co się stało. Myślałam, że się ze mnie śmieją i plotkują. Po moim policzku spłynęła łza. W połowie drogi chciałam zawrócić i się schować, ale musiałam powiedzieć przyjaciołom, że jest wszystko dobrze i muszę wyjechać. Za bardzo bałam się tego miejsca. W końcu doszłam do domu przyjaciół. Zapukałam nie pewnie w drzwi. Nie czekałam długo bo pojawiła się za nimi Sophie. Uśmiechnęła się na mój widok.
- Wejdź. Wszyscy się ucieszą, że jesteś. Co z tobą było?- Spytała, Ja jednak nie odpowiedziałam, a weszłam do salonu. Na kanapie siedziała Perrie i Eleanor. Obie się uśmiechnęły. Ja jednak nie potrafiłam.
- Chłopaki zobaczcie kto d nas zawitał!- Krzyknęłam Eleanor.
- Proszę nie krzycz.- Powiedziałam, ale niestety za późno. Bo z kuchni i z góry pojawili się chłopaki.
- Jesteś cała i zdrowa.- Powiedział Lou uśmiechnięty.
- W końcu kochanie dzwoniłem do ciebie chyba z kilka tysięcy razy.- Powiedział zbliżając się do mnie.
- Nie dotykaj mnie!- Krzyknęłam na niego na co cała reszta się zdziwiła.- Nie dotykaj.- Dodałam spokojnie. On jednak ponowił próbę.- Mówiłam nie zbliżaj się do mnie!- Uniosłam głos. Poszłam do Eleanor i się za nią schowałam.
- Co się stało?- Spytał się loczek.
- Nie ważne.- Powiedziałam.- Muszę wyjechać.- Dodałam szybko.
- Co?! Na ile?!- Spytał Harry unosząc lekko głos.
- Na kilka dni tak?- Spytał spokojnie Lou.
- Nie.- Odpowiedziałam.- Na zawsze.- Dodałam.
- Nie możesz wyjechać.- Powiedział Harry.- Co będzie z nami?
- Ja.. ja nie wiem.- Odpowiedziałam przerywając. On znów chciał podejść i mnie przytulić.- Nie dotykaj mnie!- Krzyknęłam przerażona i puściły mnie emocję. Zaczęłam płakać.
- Co się stało? Powiesz nam?- Spytała się Sophie. Ja zaprzeczyłam kiwając głową.
- A mi?- Spytała Eleanor.
- Ja.. ja nie potrafię.- Odpowiedziałam. Dziewczyna Lou mnie przytuliła.
- Mi możesz wszystko powiedzieć.
- Boję się.- Powiedziałam szlochając. Nie wiedziałam co robić. Nie wiedziałam czy mam jej zaufać. Nic nie wiedziałam.
- Chodź do kuchni napijesz się wody i pójdziemy porozmawiać na osobności. Okej?- Spytała.
- Dobrze spróbuję.- Odpowiedziałam i skierowałyśmy się do kuchni. Usiadłam przy stole, a dziewczyna nalała mi wody. Wzięłam kilka łyków.
- Zaraz wrócę.- Powiedziała i wyszła z pomieszczenia, a ja zostałam sama. Zamknęłam na chwile oczy aby się spróbować uspokoić, ale za każdym razem pojawiał mi się ten obraz. Znów zaczęłam płakać. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do kuchni. Obejrzałam się, a okazało się, że to Niall. Usiadł na przeciwko mnie i wpatrywał się we mnie.
- Odejdź.- Powiedziałam spokojnie.
- Co się stało?- Zapytał, ale ja milczałam. Chciał dotknąć moich rąk, które leżały na stole. Lecz je zabrałam.
- Nie dotykaj mnie. Nie patrz tak na mnie. Nie mów do mnie. A najlepiej będzie jak wyjdziesz.- Powiedziałam ze spokojem choć tak naprawdę chciałam krzyczeć.
- Ale..- Nie skończył.
- Nie słyszałeś?!- Tym razem uniosłam głos. Do kuchni weszła Eleanor.
- Chodź Hope.- Powiedziała do mnie. Ja posłusznie wstałam i skierowałyśmy się do czyjegoś pokoju.- Opowiesz mi?- Spytała gdy byliśmy już w środku. Patrzyłam na nią, a ona czekała. Czekała cierpliwie aż coś powiem. Na szczęście czekała bo nie wiedziałam czy mam w ogóle to zacząć.
- Hope jak się wygadasz będzie lepie.- Powiedziała.
- Dobrze.- Odpowiedziałam. Postanowiłam chociaż część powiedzieć.- Więc...




______________________________________________________
I co sądzicie? Jeszcze te specjalne zakończenie xD
Czy może być taka wielkość czcionki? Jak tak to piszcie :D
Długo myślałam nad zakończeniem tego rozdziały i nie wiedziałam czy napisać jak opowiadania czy nie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)

Brak komentarzy: