niedziela, 2 marca 2014

Informacja

Jest mi okropnie przykro, ale jestem zmuszona zawiesić tego bloga ;( Pisanie rozdziałów nie sprawia mi już przyjemności tak jak kiedyś. To wszystko jak dla mnie jest takie sztuczne ;( Rozdziały są dodawane rzadko i są mhm jak to opisać takie sztuczne :( Szczerze inaczej sobie tego bloga wyobrażałam. Przepraszam was za wszystko i liczę na to, że wena mi wróci i będę kontynuowała, ale jak na razie nie czuję tego ;( Czas zawieszenie jest nie określony.

Dziękuję wam za wszystko.

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 27

Nic nie rozumiałam. Kto to był na lotnisku? Czemu dał mi swój towar. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w woreczek. Zastanawiałam się czy może mam je wziąć. Jednak po raz pierwszy odmówiłam. Schowałam je i wyszłam na spacer. W pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie śledzi. Co jakiś czas się odwracałam aby zobaczyć czy mam dobre przeczucia, ale za każdym razem nikogo nie było. Zaczęłam się bać, że mnie znalazł. Przyśpieszyłam kroku, ale uczucie nie znikło. W końcu się obróciłam i się rozglądałam do o koła, ale nic.
- Uspokój się nikt cię nie śledzi.- Powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam znów iść w kierunku, którym zmierzałam, ale ktoś mnie powstrzymał. Zamknęłam oczy i czekałam na ból, ale nic takiego się nie zdarzyło.
- A ty na co czekasz?- Spytał się nie znajomy. Otworzyłam powieki i zobaczyłam kolesia z lotniska.
- To ty.- Powiedziałam, a on mnie puścił.
- Masz mój towar?- Zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Czemu mi go dałeś?- Spytałam po chwili.
- Wiedziałem, że bierzesz. Narkoman narkomana rozpozna.
- Nie jestem nim.- Powiedziałam.
- Ale wzięłaś towar. Tak to być mnie wydała.- Uśmiechnął się.
- Jak mnie znalazłeś?- Spytałam znowu.
- Mówiłem, że znajdę, a tak przy okazji jestem Devid.
- Hope.- Odpowiedziałam.
- Miło mi, a teraz towar.- Powiedział.
- Mam w mieszkaniu. Chodź.- Odpowiedziałam i skierowaliśmy się do mojego mieszkania. Po chwili dotarliśmy na miejsce i oddałam mu towar.
- Ładnie tu masz.- Powiedział.
- Dzięki.- Uśmiechnęłam się.
-Dobra na mnie już czas muszę znaleźć sobie nocleg.
- Jak chcesz przenocuj kilka nocy tu. Mieszkam sama, a mi to nie przeszkadza.- Powiedziałam, a on się uśmiechnął.
- Jesteś pewna?- Spytał, a ja to potwierdziłam kiwając głową na tak.- Dzięki.- Dodał. Usiadł na kanapie.- Jak zaczęłaś brać?
- Moi rodzice zmarli, a po ich śmierci zmarła babcia. Nie byłam pełnoletnia więc oddali mnie do domu dziecka. Tam poznałam pewną dziewczynę i mnie w to wciągnęła.- Opowiedziałam krótko, ale na temat.- A ty?
- Moi rodzice mieli biznes chcieli abym przejął pałeczkę, ale nie chciałem. Zaczęli mi robić awantury jaki to ja jestem wyrodnym synem. Uciekłem i wpadłem w towarzystwo. Też mnie w to gówno wciągnęli, a teraz jestem sam.
- Rozumiem.- Powiedziałam.

~*~


Z Devid'em mieszkam kilka dni. Poznałam go lepiej i mniej więcej wiem jaki jest. Czasem bywał agresywny, ale było można to przeżyć.
- Jadę po towar!- Krzyknął w moją stronę.
- Mogę jechać z Tobą?- Spytałam wstając z fotela.
- Jak chcesz.- Odpowiedział i wyszliśmy z mieszkania.- Jest tylko jeden problem.- Powiedział wsiadając do auta.
- Jaki?- Zapytałam.
- Nie mamy zbytnio wystarczająco pieniędzy.- Powiedział.
- Wiem co robić.- Uśmiechnęłam się nie pewnie i podałam mu adres do domu chłopaków. Gdy dojechaliśmy na miejsce w domu zastałam tylko Niall'a.
- Niall pożyczysz mi trochę pieniędzy?- Spytałam.
- Na co ci?- Zapytał, a ja nie chciałam mu mówić.- Hope na co ci te pieniądze?-Zapytał znowu.
- Na narkotyki.- Powiedział.
- Obiecałaś, że przestaniesz.- Powiedziałam.
- Dasz mi te pieniądze czy nie?!
- Nie dam ci! Przecież obiecałaś mi!
- Dobra cześć!- Krzyknęłam zła i wyszłam w domu trzaskając drzwiami. Wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechaliśmy.
- Masz te pieniądze?- Zapytał się Devid.
- Nie mam.- Odpowiedziałam, a on zaczął wciskać pedał gazu.- Zwariowałeś zwolnij!- Krzyknęłam, ale to nic nie dało. Za przeciwka nadjechało auta. Uderzyliśmy w nie. Dalej nic nie pamiętam.


piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 26

Wróciliśmy do hotelu i nie najlepiej się czułam.
- Idź się połóż.
- Dobra. El?- Zaczęłam ona na mnie spojrzała.- Nie mów nikomu wiesz o czym.- Powiedziałam. Ona się lekko uśmiechnęła.
- Nie ma sprawy.- Odpowiedziała. Skierowałam się do pokoju. Może czułam się źle, ale nie mogłam spać. Zastanawiałam się co dalej. Przecież nikomu wmawiać kogo to jest dziecko. Nie ma szans. Nawet nie chce tego. Wyszłam na chwile z pokoju i na korytarzu spotkałam Niall'a.
- Hej.- Uśmiechnął sie przyjaźnie.
- Hej. Niall masz ze sobą laptopa?- Spytałam.
- Tak w pokoju, a co?
- Mogę na kilka minut. Muszę coś sprawdzić.- Odpowiedziałam.
- Okej. Poczekaj zaraz przyniosę.- Powiedział i skierował się do swojego pokoju. W tym czasie z pokoju na przeciwka wyszedł Harry.
- Hej kochanie.- Powiedział i podszedł do mnie. Ja się postanowiłam odsunąć.- Co się z Tobą dzieję?!
- Harry nie teraz proszę.- Powiedziałam. On zmierzył mnie wzrokiem.- Kiedyś Ci wszystko wyjaśnię. Obiecuję.- Dodałam.
- Na pewno. Tylko obiecujesz, a potem i tak mi tego nie wyjaśnisz.- Powiedział i poszedł. Wszystko powoli zaczęło mnie przerastać. Co mam mu powiedzieć? Najbezpieczniej będzie dla wszystkich jak wyjadę. Jednak moje przemyślenia przerwał Niall nosząc laptopa.
- Proszę. Stało się coś?- Zapytał.
- Nie. Wszystko w porządku. Za chwile ci przyniosę.- Powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam przeglądarkę i zaczęłam przeglądać strony przez, które mogę kupić bilet. Tylko, że mnie nie stać. Wszystko co przeglądałam usunęłam z historii i poszłam oddać laptopa.
- Hope powinnaś odpoczywać.- Zaczepiła mnie dziewczyna.
- Tak wiem, ale nie mogę usiedzieć w miejscu.- Odpowiedziałam. Tylko szkoda, że wcześniej nie zauważyłam, że naszej rozmowy przysłuchuję się Lou.
- Czemu masz odpoczywać?- Zapytał.
- Ymm zatrułam się.- Skłamałam.- Właściwe kiedy wracamy do Londynu?- Zapytałam aby zmienić temat.
- Pojutrze. Musimy wracać bo mamy sesję.- Odpowiedział.
- No okej. Ja pójdę się do siebie się położyć.- Powiedziałam, ale za nim poszłam do siebie poszłam oddać laptopa.

~*~

W końcu wracamy do Londynu. Nie mogłam się do czekać. Przecież tu mogą mnie znaleźć. Jechaliśmy właśnie na lotnisko i szczerze nie mogę się doczekać jak wrócę. Gdy dojechaliśmy na lotnisko trochę źle się poczułam, ale nie chciałam tego mówić nikomu. Chciałam to zachować dla siebie. Tak jak to, że planuję uciec? Można to tak nazwać. Ucieczką przed wszystkimi. Nie mogłam się doczekać aż wsiądę w samolot i w końcu stąd odlecimy. To miejsce przenosiło wspomnienia i to jeszcze to złe. Na lotnisku przeszliśmy odprawę i już siedzieliśmy w samolocie. Czekała nas długa podróż.

~*~


Jesteśmy już w Londynie. Fanki zaczepiły chłopaków, a ja poszłam na bok. Nie chciałam być na żadnym zdjęciu. On jak się dowie, że byłam z u niego to mnie znajdzie i to prędzej niż mi się wydaję. W pewnym momencie ktoś na mnie wpadł.
- Pomóż mi proszę.- Mówił. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Co o co chodzi?- Zapytałam.
- Ochrona chce mi zabrać mi mój towar. Weź go ja cię później znajdę.- Powiedział i wręczył mi kilka woreczków z prochami. Wzięłam je i schowałam, a on uciekł dalej. Przez chwile byłam w szoku. Jednak po chwili dołączyłam do chłopaków. Byłam ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie.
________________________________________________________
Kochani jutro już sobota. A wiecie co to znaczy? Zaczynamy naszą akcję na tt: #POLANDISWAITINGFORCONCERTONEDIRECTION godzina 17 zaczynamy Rozsyłajcie tą informację 

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 25

Zobaczcie :D KLIK


Rozdział 25

Spacerowałam do Nowym Jorku. Dawno mnie tu nie było. Wszystko jest jak kiedyś. Musiałam dojść tylko do tej ulicy i będzie dobrze. Chyba. Każdy kolejny krok sprawiał u mnie strach i to nie byle jaki. Przecież on może mnie wydać za prochy. On jest dwulicowym kretyn i tyle. Weszłam w ciemną uliczkę i skierowałam się na tyły budynku. Tu zawsze było można go znaleźć i mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Doszłam do drzwi. Miałam nadzieję,  że nie zmienili hasła. Zapukałam 4 razy według hasła i po chwili drzwi się otworzyły. Weszłam do środka i po chwili zauważyłam Ben'a. Podeszłam do niego.
- Hej.- Powiedziałam. On na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
- Proszę, proszę kto tu do nas zawitał?- Zaśmiał się.- Co się stało?
- Dobrze wiesz po co przyszłam. Więc po jaką cholerę pytasz?
- Nie dostaniesz idź do kogoś innego. Nie chce mieć kłopotów.- Powiedział.
- Co?! Jakich kłopotów?! Nikt się nie dowie!
- Ty tak myślisz. Wypierdalaj z stąd za nim ktoś cię zobaczy i mu powie.- Powiedział spokojnie. Wkurzona wyszłam z stamtąd i musiałam wrócić do hotelu. Przez całą szłam wkurzona aż w końcu doszłam do hotelu. W korytarzu minęłam Lou i El. Powiedziałam im tylko przelotne cześć i poszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i myślałam skąd wziąć na prochy. Po chwili jednak usłyszałam pukanie.
- Proszę!- Krzyknęłam, a do pokoju wszedł Niall. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Mogę?- Spytał. Pokiwałam głową, a on wszedł do pokoju. Patrzył na mnie, a moje zdenerwowanie rosło. Nie jest tak łatwo wyjść z nałogu jak się wydaję.
- Coś się stało?- Spytałam.
- To ja powinienem ciebie oto spytać.- Odpowiedział.
- Nic się nie stało. Zdenerwowałam się tylko.- Odpowiedziałam.
- Harry ci coś zrobił?- Zapytał.
- Nie oto chodzi.- Odpowiedziałam i usiadłam na łóżku.

- Więc o co?
- Niall ja nie potrafię przestać. Ja muszę coś wziąć.- Powiedziałam. On na mnie spojrzał i nie wiedział co powiedzieć.
- Obiecywałaś.
- Wiem, ale ja nie mogę. Rozumiesz?! To jest silniejsze ode mnie.
- Dasz radę.- Powiedział.- Słuchaj muszę iść mamy wywiad. Porozmawiamy później.- Dodał i wyszedł. Jednak samotnością się nie nacieszyłam. Do pokoju weszła El.
- Idziemy na zakupy?- Spytała.
- Nie mam ochoty.- Powiedziałam.
- Oj no chodź. Wiem, że kłótnia z Harry'm ci nie służy. Nie daj się prosić.
- Dobra.- Odpowiedziałam i poszłyśmy na zakupu. W sumie bawiłam się i to dobrze, ale w sklepie źle się poczułam.
- Nic ci nie jest?- Spytała się El.
- Źle się czuję.- Odpowiedziałam.- Zaraz przyjdę.- Wyszłam ze sklepu. Poszłam do jakieś knajpy i od razu do łazienki. Zajęłam kabinę i zaczęłam wymiotować. Gdy skończyłam doprowadziłam się do porządku i wyszłam. Koło sklepu czekała El.
- Musimy iść do lekarza i to teraz.- Powiedziała.
- Nic mi nie jest.
- Dziewczyno ty nie rozumiesz? Możesz być w ciąży.- Powiedziała. Zdziwiłam się.
- Nie na pewno nie.- Powiedziałam ledwo.
- Nie wiesz tego. Zrób badania.-Odpowiedziała. Zgodziłam się wolę mieć pewność, że to nie to o czym myślę. Poszłyśmy razem do lekarza. Zdziwiłam się, że tak szybko nas przyjęli. Zrobili mi kilka badać i czekałam na wyniki. Musiałam wiedzieć to dziś. Miałam nadzieję, że to nie prawda i tyle. Przyszedł lekarz i zaprosił nas do gabinetu. Usiadł za biurkiem i przeglądał wyniki.
- Gratuluję jest pani w ciąży.- Powiedział. Usiadłam. Nic nie umiałam powiedzieć. Rozmawiała z nim El, a ja tylko słuchałam. El zaczęła temat tamtej nocy.
- Nie!- Krzyknęłam, a oni na mnie spojrzeli.- Dajcie spokój. Urodzę to dziecko.- Powiedziałam.
- Jestem z ciebie dumna, ale co powiesz....- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Nie wiem jeszcze. Nie wiem.- Odpowiedziałam.

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 24

* Oczami Hope*

Wstałam wcześnie rano. Szybko jednak się ubrałam i zrobiłam sobie śniadanie. Ciągle zastanawiałam się na propozycją Niall'a. Mogę z nimi polecieć załatwić sobie prochy i wrócić do Londynu. Nie złapią mnie. Robiłam to nie raz. Dam radę. Sięgnęłam telefon i wybrałam numer do Hazzy. Pierwszy sygnał nic. Drugi sygnał nic i tak po raz kolejny.
- Szlak by to trafił!- Krzyknęłam rozłączając się. Wybrałam numer do Niall'a. Pierwszy sygnał nic. Drugi nic. Dopiero odebrał po piątym sygnale.
* Rozmowa telefoniczna *
- Hallo?- Powiedział.
- Niall? Czy ta propozycja do Nowego Jorku nadal aktualna?- Spytałam.
- Tak raczej tak, a co lecisz z nami?- Zapytał.
- Prawdopodobnie tak. Ile kosztuję bilet?- Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- O bilet się nie martw. Lecimy już jutro.- Odpowiedział.
- No dobrze. To cześć.- Powiedziałam i chciałam się już rozłączyć, ale Niall zaczął coś mówić.
- Hope chcesz może porozmawiać?- Zapytał. W słuchawce było tylko słychać jakiś szum.
- Nie ma o czym.- Powiedziałam i się rozłączyłam.
* Koniec rozmowy *
Zaczęłam się pakować. Przyznam się, że się trochę bałam. Dawno tego nie robiłam, ale nałóg jest silniejszy niż zdrowy rozsądek

~*~

Obudziłam się i szybko się ubrałam. Wzięłam swoją walizkę i zeszłam na dół. Akurat gdy zeszłam czekało auto. Z samochodu wysiedli Lou i El. Przywitałam się tylko z dziewczyną bo nadal boję się kontaktu z jakim kol wiem mężczyzną. Bałam się. Kto na moim miejscy by się nie bał? Wsiadłam do auta. Na szczęście siedziałam obok Perrie. Nie chciałam abym siedziała obok któregoś z chłopaków. Na lotnisko dojechaliśmy w ciągu 30 minut. Poszliśmy nadać bagaże. Przeszliśmy te inne formalności i po chwili siedzieliśmy już w samolocie. Siedziałam obok starszej pani. Po 10 minutach wystartowaliśmy. Lot miał trwać około 7 godzin. Więc postanowiłam się przespać.

* Oczami Niall'a*

Z nią się coś dzieję. Wiem, że El wie o tym, ale nie może powiedzieć. Cieszę się również, że Harry nie usłyszał tamtej rozmowy. Było by krucho dla mnie. Spojrzałem na Hope, która spała. Chciałbym siedzieć obok niej i z nią porozmawiać. Zauważyłem również, że Lou wstaję. To dobry moment aby porozmawiać z El. Wstałem więc ze swojego miejsca i usiadłem na miejscu przyjaciela.
- El ja wiem, że coś wiesz na temat Hope.- Powiedziałem tak aby nikt tego nie słyszał.
- Co masz na myśli?- Zapytała udając, że nie wie.
- Wiesz coś czy nie?- Spytałem.

* Oczami El*

- Nie wiem o co ci chodzi.- Skłamałam mu. Przecież Hope mnie prosiła abym nikomu nie mówiła, że została zgwałcona.
- Na pewno nic nie wiesz?- Spytał się dla pewności.
- Nie Niall nic nie wiem.- Kłamałam jak mogłam.
- No dobrze.- Powiedział i wrócił na swoje miejsce. Po chwili przyszedł Lou i usiadł na swoim miejscu.
- Co chciał Niall?- Zapytał się mnie.
- A pytał się kiedy będzie jedzenie.- Po raz kolejny skłamał, ale tym razem swojego chłopaka. Mam nadzieję, że mi to wybaczy.

~*~
* Oczami Hope *


Obudziłam się jak lądowaliśmy. Byłam już zmęczona lotem i się ucieszyłam gdy samolot wylądował. Zaczęliśmy wychodzić z samolotu, a następnie odbierać bagaże. Następnie skierowaliśmy się do hotelu. Dowiedziałam się, że mam mieszkać z Harry'm. Z jednej strony się nie dziwie w końcu jesteśmy jakby parą. Weszłam do naszego pokoju i walizkę postawiłam koło szafy. Harry zrobił to samo.
- Kochanie co się stało, że się nie odzywałaś?- Zapytał obejmując mnie od tyłu. Mnie obleciał strach i się od niego odsunęłam.
- Zajęta byłam.- Odpowiedziałam chłodno.
- Mam tego dość!- Krzyknął nagle. Ze strachu aż podskoczyłam. Obróciłam się w jego kierunku i uważnie mu się przyglądałam.- Najpierw się nie odzywasz, a teraz jesteś dla mnie chłodna!- Unosił się jeszcze bardziej.- Może jeszcze powiedz, że mam się z tą wyprowadzić?!
- Ja...ja byłabym wdzięczna.- Powiedziałam nie śmiało. On zmierzył mnie wzrokiem i wziął swoją walizkę.
- Dobra!- Krzyknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Momentalnie opadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Jednak długo to nie trwało bo ktoś zapukał.
- Proszę.- Powiedziałam ocierając łzy. Do pokoju weszła El. Usiadła obok mnie i przytuliła.
- Dowiedział się?
- Nie. Nie potrafię tego powiedzieć. Chce o tym zapomnieć.- Odpowiedziałam płacząc. Dziewczyna siedziała do póki nie przestałam i aż się usnęłam. Dopiero wtedy poszła. 


______________________________________________________________
WAŻNE:
Słuchajcie mam do was sprawę. Obejrzycie ten filmik  KLIK
Bardzo was proszę. Wam to zajmie góra 2 minuty :D

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 23

Rozdział 23
* Oczami Hope *
Od trzech dni mieszkam u El. Byłam też na policji, ale nic się nie da zrobić. Siedziałam w pokoju na parapecie. Jak to bywało w Anglii padał deszcz. Eleanor wyszła gdzieś z Lou, a ja siedziałam sama. W sumie samotność nie jest taka zła. Jest całkiem dobra. Po policzkach spływały mi łzy. Nie mogłam jeść, spać i bałam się gdzie kol wiek sama wyjść. Jak by to inni powiedzieli stałam się niewolnicą własnego życia. Usłyszałam nagle, że ktoś wchodzi do mieszkania. Podskoczyłam lekko ze strachu, ale po chwili się uspokoiłam bo nikt nie wiem, że tu mieszkam.
- Pewnie to El.- Powiedziałam sama do siebie po czym wstałam. Poszłam w stronę hałasu. Gdy otworzyłam drzwi od pokoju ujrzałam Niall'a. Zaskoczyłam się i to bardzo.
- Co ty tu robisz?- Zapytałam.
- Eleanor prosiła mnie abym coś przywiózł.- Odpowiedział.
- Kłamiesz.- Powiedziałam bez wahania.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Bo widzę.
- Dobra podsłuchałem rozmowę telefoniczną twoją i jej. Była w kuchni i rozmawiała z Tobą i się dowiedziałem, że tu jesteś.- Opowiedział mi.
- Dobra jak mi wyjaśniłeś to teraz możesz iść.- Powiedziałam poważnie.
- Chce się dowiedzieć co się stało.
- Nic. Nie twój interes. Okej?
- Martwię się.- Zaczął się zbliżać.
- Nie dotykaj mnie. Nie chce nikogo widzieć, a zawłaszcza ciebie.- Powiedziałam i weszłam z powrotem do pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Po chwili do pokoju wszedł Niall. Obróciłam się do niego tyłem. On usiadł na łóżku i dotknął mojej dłoni. Ja od razu od skoczyłam od niego. Skuliłam się i zaczęłam płakać. Ja nie chce aby kto kol wiek mnie dotykał. Ja się nadal boję.
- Proszę wyjdź.- Powiedziałam błagalnym tonem. Niall wstał z łóżka i przy drzwiach się zatrzymał.
- Nie długo lecimy do Nowego Jorku i chcemy abyś leciała z nami. Zastanów się.- Pokiwałam tylko głową, że rozumiem.- A i Harry się o Ciebie martwi.- Powiedział i wyszedł. Dopiero teraz odetchnęłam z ulgą.

* Oczami Niall'a*

Wyszedłem z mieszkania El. Choć się zastanawiałem dlaczego nie wydusiłem z niej tego co się stało. Ja chce jej pomóc. Najpierw straciła rodziców, a później babcie. Ona dużo przeszła, ale jest coś więcej. Muszę się dowiedzieć. Może jej jakoś pomogę. Musiałem wrócić do domu bo powiedziałem, że idę tylko na chwile do Violi. W domu byłem w ciągu 30 minutach. Już na wstępie wiedziałem, że coś nie gra.
- Coś nie gra?- Zapytałem udając, że nic nie wiem.
- To ty nam powiedz o co chodzi. Dzwoniła Viola i się pytała czy do niej przyjdziesz.- Powiedział Liam. No tak kłamstwa nigdy mi nie wychodziły.
- Gdzie byłeś?- Spytał się Lou.
- Miałem do niej iść, ale zatrzymało mnie kilka fanek. Zrobiłem z nimi zdjęcia i dałem autografy.- Znów skłamałem.- Pójdę do siebie.- Dodałem i poszedłem szybko do siebie. Położyłem się na łóżko, ale długo samotnością się nie pocieszyłem. Do pokoju wszedł Liam.
- Teraz powiedz prawdę gdzie byłeś.- Powiedział poważnie. Postanowiłem mu powiedzieć.
- U Hope.- Odpowiedziałem.
- Wiesz gdzie ona jest? Przecież nie mam jej u siebie w domu.
- Podsłuchałem przez przypadek rozmowę El i Hope. Okazało się, że mieszka u niej.- Powiedziałem.
- Harry chyba powinien sie o tym dowiedzieć nie sądzisz?
- No tak znowu Harry.- Odpowiedziałem zły.
- Przecież to jego dziewczyna.- Po raz któryś ktoś mi musiał to uświadomić.
- Taa no wiem.
- Niall co się z tobą dzieję?- Spytał.
- Podoba mi się dziewczyna Harry'ego. Co ja mówię ja ją nawet kocham. Ona jest inna wyjątkowa. Powiedziała mi swój sekret. Ona mi zaufała.- Powiedziałem ze łzami w oczach.
- Niall, ale ona ciebie nie kocha. Bo po co miałaby być z Harry'm?- Powiedział.
- Ty nic nie wiesz. Ja wiem, że ona nic do niego nie czuję, ale chce się przekonać, że go kocha. Ja to czuję. Rozumiesz?! Wiem, że coś się stało. Lecz się boi, a ja nawet jej pomóc nie mogę. Strasznie się z tym czuję.- Powiedziałem.
- Niall...- Nic nie powiedział bo do pokoju wszedł Harry. Ja jak i Liam się przestraszyliśmy. Czy on słyszał naszą rozmowę?

* Oczami Hope *


Nie mogłam tu dłużej zostać. Zostawiła Eleanor liścik aby się nie martwiła. Spakowałam do swojej torby moje rzeczy, które u niej miałam. Musiałam wrócić do normalności, ale to jest jak na razie nie możliwe. Wyszłam z jej mieszkania zamykając je. Klucz zostawiłam w skrzynce i szybko wyszłam. Gdy szłam przez miasto byłam ostrożna. Bałam się, że znów to się powtórzy. Na szczęście bezpiecznie doszłam do siebie. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Plecak rzuciłam na sofę, a ja poszłam coś zjeść. No tak pusta lodówka. Nie miałam ochoty znów wychodzić więc zamówiłam pizze. W tym czasie co czekałam na jedzenie ja poszłam się wykąpać. Po 30 minutach dostarczono mi pizze. Gdy zjadłam poszłam się położyć, ale zamiast przyjemnego snu miałam koszmar. Szybko zerwałam się z łóżka i sięgnęłam prochy. To była ostatnia seria. Musiałam zdobyć narkotyki. Miałam jeszcze stare kontakty, ale to wiązało się z ryzykiem. Nich by to wszystko szlak trafił.





___________________________________________________________
Kochani mam nowego bloga, ale z imaginami.
Zajrzyjcie: http://jednokierunkowi-one-direction.blogspot.com/
Zostawcie po sobie ślad w formie komentarza.
Przeczytajcie również notkę pod 2 imaginem :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 22

Rozdział 22
* Oczami Hope*

- Dobrze.- Odpowiedziałam. Postanowiłam chociaż część powiedzieć.- Więc...- Zaczęłam nie pewnie, ale po chwili przerwałam.
- Więc co?- Spytała. Czekała cierpliwie, ale ile ta cierpliwość może trwać?
- Nic już nic.- Stchórzyłam. Ona westchnęła i spojrzała na mnie.
- Możesz mi powiedzieć. Nie bój się nikomu nie powiem. Możesz mi zaufać.- Powiedziała, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Chce być sama.- Powiedziałam. Dziewczyna wstała i chciała już wychodzić, ale przed drzwiami sie zatrzymała.
- Rozumiem.- Powiedziała. Otwierała już drzwi, a ja momentalnie się rozpłakałam na samo to wspomnienie.
- Nie rozumiem. Nic nie rozumiesz.- Powiedziałam, a ona wróciła do pokoju zamykając za sobą drzwi.- Ja... ja.. zostałam...- Znów przerwałam. Nie umiałam tego powiedzieć. Bałam sie, że mnie wyzwie od najgorszych, że powie sama tego chciałam.- Zostałam zgwałcona.- Powiedziałam w końcu i znów zaczęłam płakać jak małe dziecko. Ona momentalnie usiadła przy mnie i przytuliła.
- Jak to się stało?- Zapytała delikatnie.
- Wracałam w tej gali i..i..i.- Nie umiałam skończyć jednego zdania, ale ze brałam w sobie siły.- Wtedy pojawił się jakiś facet. Zaciągnął mnie gdzieś i..- Znów nie skończyłam. Wielka gula w gardle mi nie pozwalała.
- Nie kończ. Byłaś z tym na policji?- Spytała, a ja zaprzeczyłam kiwając głową.- Musimy iść.- Dodała.
- Co jeśli mi nie uwierzą.
- Coś się wymyśli.- Powiedziała.- Mówiłaś komuś to?
- Nie.- Odpowiedziała.- Nie chce aby ktoś się dowiedział.- Dodałam.
- Ale..- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Nie. Nie chce aby ktoś się o tym dowiedział.
- Dobrze jak wolisz, ale jak na razie zamieszkasz u mnie. Nie powinnaś mieszkać sama.- Powiedziała.

* Oczami Niall'a*

Siedzą już tam prawie godzinę. Martwię się o nią. Harry chodził nerwowo po pokoju, a ja siedziałem na kanapie.
- Najpierw nie odzywa się przez kilka dni, a teraz nie pozwala się dotknąć.- Powiedział Harry.
- Daj spokój. Chyba miała jakiś powód.- Powiedział Zayn.
- Ale mogła dać znak, że żyję.- Powiedział nerwowo.
- Chyba idą.- Powiedział Lou, a z góry zeszły dziewczyny.
- My już idziemy.- Powiedziała Eleanor.
- Co?! Gdzie?!- Spytał zdenerwowany Harry.
- Idziemy na zakupy.- Powiedziała Hope. Chodź wiedziałem, że kłamie. W jej czach było widać strach, smutek. Stało się coś złego.
- Przyjdziecie później?- Spytałem.
- Nie bardzo. Musimy zajrzeć w kilka miejsc.- Odpowiedziała Eleanor.
- No dobra. Widzimy się jutro?- Spytał Lou.
- Nie wiem jeszcze. Zadzwonię.- Odpowiedziała mu i wyszły.

* Oczami Harry'ego*
Dziewczyny wyszły, a my zostaliśmy.
- I dużo się dowiedziałem!- Krzyknąłem zły.
- Nie przesadzaj może nic się nie stało.- Powiedział Liam.
- Jasne. Na pewno coś się stało.- Powiedziałem.
- Nie ufasz jej?- Zapytał Zayn.
- Ufam, ale no martwię się o nią.- Powiedziałem.
- Przesadzasz. Może ma załamanie małe.- Powiedział Niall.
- Co masz na myśli?- Spytałem.
- Nie nic tak mi się powiedziało.- Odpowiedział wstając.
- O co ci chodziło. Co wiesz?
- Nic nie wiem.- Odpowiedział i poszedł do pokoju.
- On coś wie.- Powiedziałem.

- Harry przesadzasz. Wszystko i wszystkich podejrzewasz. Chciały sobie urządzić babski dzień.- Powiedział Lou.
- Taaa może masz rację.- Powiedziałem.- Pójdę przeprosić Niall'a.- Dodałem i poszedłem na górę. Skierowałem się do pokoju blondyna i zapukałem. Usłyszałem ciche proszę i wszedłem do środka.
- Słuchaj stary chciałbym cię przerosić. Zachowałem się jak kretyn najeżdżając na ciebie.- Powiedziałem.
- Nic się nie stało.- Powiedział.
- Nie powinienem tak robić, ale martwię się o nią.- Powiedziałem.
- Rozumiem.- Odpowiedział.
- Dzięki.- Powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Od jakieś czasu Niall zachowuję się dziwnie. Nie rozmawia ze mną tak jak kiedyś. Można powiedzieć, że mnie unika. Chciałbym to wyjaśnić, ale nie mogę nigdy do niego zagadać bo mnie unika. Nic już nie rozumiem.