sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 25

Zobaczcie :D KLIK


Rozdział 25

Spacerowałam do Nowym Jorku. Dawno mnie tu nie było. Wszystko jest jak kiedyś. Musiałam dojść tylko do tej ulicy i będzie dobrze. Chyba. Każdy kolejny krok sprawiał u mnie strach i to nie byle jaki. Przecież on może mnie wydać za prochy. On jest dwulicowym kretyn i tyle. Weszłam w ciemną uliczkę i skierowałam się na tyły budynku. Tu zawsze było można go znaleźć i mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Doszłam do drzwi. Miałam nadzieję,  że nie zmienili hasła. Zapukałam 4 razy według hasła i po chwili drzwi się otworzyły. Weszłam do środka i po chwili zauważyłam Ben'a. Podeszłam do niego.
- Hej.- Powiedziałam. On na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
- Proszę, proszę kto tu do nas zawitał?- Zaśmiał się.- Co się stało?
- Dobrze wiesz po co przyszłam. Więc po jaką cholerę pytasz?
- Nie dostaniesz idź do kogoś innego. Nie chce mieć kłopotów.- Powiedział.
- Co?! Jakich kłopotów?! Nikt się nie dowie!
- Ty tak myślisz. Wypierdalaj z stąd za nim ktoś cię zobaczy i mu powie.- Powiedział spokojnie. Wkurzona wyszłam z stamtąd i musiałam wrócić do hotelu. Przez całą szłam wkurzona aż w końcu doszłam do hotelu. W korytarzu minęłam Lou i El. Powiedziałam im tylko przelotne cześć i poszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i myślałam skąd wziąć na prochy. Po chwili jednak usłyszałam pukanie.
- Proszę!- Krzyknęłam, a do pokoju wszedł Niall. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Mogę?- Spytał. Pokiwałam głową, a on wszedł do pokoju. Patrzył na mnie, a moje zdenerwowanie rosło. Nie jest tak łatwo wyjść z nałogu jak się wydaję.
- Coś się stało?- Spytałam.
- To ja powinienem ciebie oto spytać.- Odpowiedział.
- Nic się nie stało. Zdenerwowałam się tylko.- Odpowiedziałam.
- Harry ci coś zrobił?- Zapytał.
- Nie oto chodzi.- Odpowiedziałam i usiadłam na łóżku.

- Więc o co?
- Niall ja nie potrafię przestać. Ja muszę coś wziąć.- Powiedziałam. On na mnie spojrzał i nie wiedział co powiedzieć.
- Obiecywałaś.
- Wiem, ale ja nie mogę. Rozumiesz?! To jest silniejsze ode mnie.
- Dasz radę.- Powiedział.- Słuchaj muszę iść mamy wywiad. Porozmawiamy później.- Dodał i wyszedł. Jednak samotnością się nie nacieszyłam. Do pokoju weszła El.
- Idziemy na zakupy?- Spytała.
- Nie mam ochoty.- Powiedziałam.
- Oj no chodź. Wiem, że kłótnia z Harry'm ci nie służy. Nie daj się prosić.
- Dobra.- Odpowiedziałam i poszłyśmy na zakupu. W sumie bawiłam się i to dobrze, ale w sklepie źle się poczułam.
- Nic ci nie jest?- Spytała się El.
- Źle się czuję.- Odpowiedziałam.- Zaraz przyjdę.- Wyszłam ze sklepu. Poszłam do jakieś knajpy i od razu do łazienki. Zajęłam kabinę i zaczęłam wymiotować. Gdy skończyłam doprowadziłam się do porządku i wyszłam. Koło sklepu czekała El.
- Musimy iść do lekarza i to teraz.- Powiedziała.
- Nic mi nie jest.
- Dziewczyno ty nie rozumiesz? Możesz być w ciąży.- Powiedziała. Zdziwiłam się.
- Nie na pewno nie.- Powiedziałam ledwo.
- Nie wiesz tego. Zrób badania.-Odpowiedziała. Zgodziłam się wolę mieć pewność, że to nie to o czym myślę. Poszłyśmy razem do lekarza. Zdziwiłam się, że tak szybko nas przyjęli. Zrobili mi kilka badać i czekałam na wyniki. Musiałam wiedzieć to dziś. Miałam nadzieję, że to nie prawda i tyle. Przyszedł lekarz i zaprosił nas do gabinetu. Usiadł za biurkiem i przeglądał wyniki.
- Gratuluję jest pani w ciąży.- Powiedział. Usiadłam. Nic nie umiałam powiedzieć. Rozmawiała z nim El, a ja tylko słuchałam. El zaczęła temat tamtej nocy.
- Nie!- Krzyknęłam, a oni na mnie spojrzeli.- Dajcie spokój. Urodzę to dziecko.- Powiedziałam.
- Jestem z ciebie dumna, ale co powiesz....- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Nie wiem jeszcze. Nie wiem.- Odpowiedziałam.

Brak komentarzy: