Zapraszam również do polubienia stronki: " Kiedy ktoś mówi gołąb, ja myślę Kevin "
Rozdział 10
Szłam ulicami Londynu myśląc nad tym co mi mówił blondyn. Może to czas aby się przed kimś otworzyć? Ale czy jestem na to gotowa? Myśląc o tym doszłam do swojego domu i akurat z klatki schodowej wychodził Louis.
- Hej.- Powiedział uśmiechnięty.
- Cześć.- Odpowiedziałam.- Co cię do mnie sprowadza?- Spytałam.
- Wiesz mamy kilka dni wolnego i może chcesz z nami jechać na ognisko?- Zapytał.
- Raczej nie.- Odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Czemu? Chłopaki cię polubili.
- Louis nie mam ochoty i już.- Powiedziałam mijając go.
- Kiedyś lubiłaś jeździć na takie coś.
- To było kiedyś.- Stanęłam i spuściłam głowę.
- Hope jedź z nami.- Nalegał.
- Nie mam ochoty.- Powiedziałam.- Muszę iść.- Dodałam i weszłam po schodach. Otworzyłam drzwi do mieszkania. Wchodząc do niego gdzieś w kąt rzuciłam kurtkę. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor, ale nic ciekawego nie leciało. Z tych nudów poszłam po album ze zdjęciami. Wzięłam jeden z półki i wróciłam do na miejsce. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Louis ma rację kiedyś lubiłam ogniska, spanie pod gwiazdami lub namiotami. Lecz wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Powracały wspomnienia. Jak za każdym razem. Po policzku spłynęły mi łza. Ile można wracać do przeszłości? Po chwili dostałam sms. Był to nie znany numer.
Szłam ulicami Londynu myśląc nad tym co mi mówił blondyn. Może to czas aby się przed kimś otworzyć? Ale czy jestem na to gotowa? Myśląc o tym doszłam do swojego domu i akurat z klatki schodowej wychodził Louis.
- Hej.- Powiedział uśmiechnięty.
- Cześć.- Odpowiedziałam.- Co cię do mnie sprowadza?- Spytałam.
- Wiesz mamy kilka dni wolnego i może chcesz z nami jechać na ognisko?- Zapytał.
- Raczej nie.- Odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Czemu? Chłopaki cię polubili.
- Louis nie mam ochoty i już.- Powiedziałam mijając go.
- Kiedyś lubiłaś jeździć na takie coś.
- To było kiedyś.- Stanęłam i spuściłam głowę.
- Hope jedź z nami.- Nalegał.
- Nie mam ochoty.- Powiedziałam.- Muszę iść.- Dodałam i weszłam po schodach. Otworzyłam drzwi do mieszkania. Wchodząc do niego gdzieś w kąt rzuciłam kurtkę. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor, ale nic ciekawego nie leciało. Z tych nudów poszłam po album ze zdjęciami. Wzięłam jeden z półki i wróciłam do na miejsce. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Louis ma rację kiedyś lubiłam ogniska, spanie pod gwiazdami lub namiotami. Lecz wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Powracały wspomnienia. Jak za każdym razem. Po policzku spłynęły mi łza. Ile można wracać do przeszłości? Po chwili dostałam sms. Był to nie znany numer.
Zdziwiłam się i to bardzo. Natychmiast na
niego odpisałam.
Byłam ciekawa skąd on ma do mnie numer.
Przecież mu nie podawałam. Na odpowiedź długo nie czekałam.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale poszłam
je otworzyć. Przed drzwiami stał zmoknięty blondyn.
- Wejdź.- Powiedziałam robiąc mu miejsce, a on posłusznie wykonał moje polecenie.
- Więc czemu nie chcesz jechać?- Spytał zdejmując buty.
- Po prostu nie.- Powiedziałam idąc do salonu.
- Wszyscy chcą abyś z nami jechała i ja też chce.- Powiedział uśmiechając się lekko.
- Niall nie proś mnie oto.- Powiedziałam stanowczo.
- Proszę cię. To tylko 2 dni góra 3.- Powiedział.
- Nie.- Odpowiedziałam jeszcze spokojnie, a on do mnie podszedł i złapał moją rękę.
- Proszę.- Nie poddawał się.
- Ale ja nie lubię takiego czegoś.- Skłamałam.
- A Lou powiedział, że bardzo to uwielbiałaś. No proszę zgódź się.- Nalegał.
- Niall...- Przerwałam. On na mnie patrzył tymi swoimi oczami. Hipnotyzowały mnie, a on to chyba wiedział.
- To jak?- Spytał po chwili.
- Kiedy?- Poddałam mu się. Nie umiem mu odmówić. Czyżby był moim słabym punktem? Piętą Achillesa?
- Jutro już jedziemy. Planowaliśmy to od kilku dni i Lou powiedział, że to ma być niespodzianka dla ciebie.- Uśmiechnął się. Czyli Louis tu go wysłał. Spuściłam głowę.- Coś się stało?- Zapytał.
- Nie.- Powiedziałam.- Wiesz to ja jutro będę gotowa tylko powiedz o której.
- O 12 popołudniu.
-Ok.- Powiedziałam.
- Muszę jechać się spakować. Do jutra.- Powiedział żegnając się ze mną. Ubrał buty i wyszedł, a ja zostałam sama. Może jestem moim słabym punktem, ale on nie czuję chyba tego samego co ja.
- Wejdź.- Powiedziałam robiąc mu miejsce, a on posłusznie wykonał moje polecenie.
- Więc czemu nie chcesz jechać?- Spytał zdejmując buty.
- Po prostu nie.- Powiedziałam idąc do salonu.
- Wszyscy chcą abyś z nami jechała i ja też chce.- Powiedział uśmiechając się lekko.
- Niall nie proś mnie oto.- Powiedziałam stanowczo.
- Proszę cię. To tylko 2 dni góra 3.- Powiedział.
- Nie.- Odpowiedziałam jeszcze spokojnie, a on do mnie podszedł i złapał moją rękę.
- Proszę.- Nie poddawał się.
- Ale ja nie lubię takiego czegoś.- Skłamałam.
- A Lou powiedział, że bardzo to uwielbiałaś. No proszę zgódź się.- Nalegał.
- Niall...- Przerwałam. On na mnie patrzył tymi swoimi oczami. Hipnotyzowały mnie, a on to chyba wiedział.
- To jak?- Spytał po chwili.
- Kiedy?- Poddałam mu się. Nie umiem mu odmówić. Czyżby był moim słabym punktem? Piętą Achillesa?
- Jutro już jedziemy. Planowaliśmy to od kilku dni i Lou powiedział, że to ma być niespodzianka dla ciebie.- Uśmiechnął się. Czyli Louis tu go wysłał. Spuściłam głowę.- Coś się stało?- Zapytał.
- Nie.- Powiedziałam.- Wiesz to ja jutro będę gotowa tylko powiedz o której.
- O 12 popołudniu.
-Ok.- Powiedziałam.
- Muszę jechać się spakować. Do jutra.- Powiedział żegnając się ze mną. Ubrał buty i wyszedł, a ja zostałam sama. Może jestem moim słabym punktem, ale on nie czuję chyba tego samego co ja.
11 komentarzy:
Zajebiste *,*
Słodko ^^
Zajebiste <3 jeszcze chce
Wspaniały *u* Teraz tylko czekać na następny *u*
Świetny rozdział :D
kiedy następny ????
~Natii
Super. Kiedy next?? :DDDD <3
ZAJEBISTY, kobietoo masz WIEEELKI Talent, kiedy następny rozdział ???
Czekam z niecierpliwością.
Świetne :*
Wchodzę tu kilka razy dziennie sprawdzić czy, aby nie dodałaś następnego rozdziału. Nie rozumiem jak tak można zakochac sie w opowiadaniu... *_*
Prześlij komentarz